autor:  dr Anna Żelechowska.

Problem nadwagi i otyłości to temat złożony. Pomyślałam, że warto byłoby zastanowić się nad różnymi jego aspektami po kolei. Prześledźmy przynajmniej niektóre elementy funkcjonowania naszego organizmu, a może lepiej poradzimy sobie z problemem rozumiejąc samego siebie. Postanowiłam opowiedzieć wam o różnych funkcjach naszego organizmu, ale także o kłopotach z jakimi mierzyć się musi organizm osoby borykającej się z nadwagą czy otyłością.

Problem nadwagi i otyłości to temat złożony. Pomyślałam, że warto byłoby zastanowić się nad różnymi jego aspektami po kolei. Prześledźmy przynajmniej niektóre elementy funkcjonowania naszego organizmu, a może lepiej poradzimy sobie z problemem rozumiejąc samego siebie. Postanowiłam opowiedzieć wam o różnych funkcjach naszego organizmu, ale także o kłopotach z jakimi mierzyć się musi organizm osoby borykającej się z nadwagą czy otyłością.

  Z czym kojarzy się wam temat nadwagi i otyłości? Z dietą, jedzeniem, liczeniem kalorii, problemami zdrowotnymi? Oczywiście, że tak. Tylko, że rozwiązywanie każdego życiowego problemu należałoby zacząć od … głowy.

To znaczy co, spytacie – tłuste włosy czy podwójny podbródek? Oczywiście, że nie. Głowa  czyli umysł, nasze myśli, nastawienia, opinie, przyzwyczajenia i samoocena. To wszystko, co sprawia, że jesteśmy tym kim jesteśmy.

Badania psychologiczne mówią, że problem wagi jest problemem nie tylko ciała, ale i umysłu. Jeden z psychoterapeutów, doświadczony w różnych rodzajach pracy terapeutycznej i hipnoterapii poczuł się zupełnie zbity z tropu, gdy zaczął prowadzić grupę terapeutyczną osób z nadwagą.  Nieustannie zdumiony stwierdzał: „Przecież te osoby żyją w zupełnie innym świecie! Żyją wśród ludzi, ale zupełnie inaczej niż pozostali! Inaczej patrzą na świat, inaczej korzystają z życia bądź nie korzystają wcale. Istnieją, ale czy żyją?”

A co mówią o sobie osoby desperacko dążące do schudnięcia? Nadwaga zmienia i zatruwa życie. Nadwaga to znaczy:

– nie mieć się w co ubrać,

– czekać z zakupem ubrań do czasu , aż się schudnie (latami!!!),

– wstydzić się głodu i apetytu,

– beznadziejnie walczyć z potrzebą jedzenia (w końcu podstawową potrzebą organizmu),

– wstydzić się jeść,

– czuć się stale winnym, że w ogóle się je,

– porównywać się ze wszystkimi dookoła (może jest ktoś grubszy?),

–  nie chodzić na plażę lub imprezy towarzyskie,

– żyć poza modą, sportem i zabawą,

– nie dać się fotografować,

– nie uświadamiać sobie swoich potrzeb lub ich nie okazywać,

– zabiegać o sympatię i tolerancję innych,

– obawiać się szyderstw,

– czuć się gorszym, bezradnym, nienawidzić siebie,

– czekać, aż się schudnie, aby żyć!

No, tak. Każdy, kto ma kłopoty z nadwagą lub otyłością przyzna, że wiele z tych stwierdzeń jest również znane jemu osobiście. Po pierwsze – czujemy się niezrozumiani, osamotnieni i zagubieni. Po drugie – uświadommy sobie, że to nasz własny umysł produkuje te destrukcyjne myśli. Po trzecie – na szczęście nikt nie może zabronić nam zmiany sposobu myślenia o sobie. To nie jest łatwe, ale możliwe. Tak jak zmiana wszystkich nawyków (także tych myślowych) wymaga treningu, pracy, cierpliwości i czasu. Potraktujmy siebie z maksymalną życzliwością (ale nie z nadmierną wyrozumiałością!). Dobry trener chce sukcesu, ale i wymaga.

Nasza współpraca z samym sobą wymaga zwrócenia się do swojej podświadomości. Upraszczając nieco, to ta część naszego umysłu, która jak kamera notuje wszystko co się w naszym życiu wydarza. Nie ocenia, czy jest to mądre, ważne, prawdziwe czy nieprawdziwe, potrzebne czy niepotrzebne. Dopiero nasz umysł świadomy wybiera z tego magazynu, to co wydaje mu się właściwe (niestety nie zawsze trafnie). Podświadomość nie zna słowa „nie”.

No właśnie – a jak zwracamy się do siebie walcząc z nadwagą?:

– nie chcę być gruba
– nie chcę być brzydka
– nie będę tyle jadła, itd….

Skreślmy „nie” i co zostanie?

To co zostało, kieruje potem naszym myśleniem.

No to co zrobić? Może powiem sobie: „Będę chudła” albo „Chcę być szczupła”?

A na to podświadomość: „No to będziesz (w bliżej nieokreślonej przyszłości)”,

albo „No to chciej – wolno ci i co z tego?”

To co zrobić?

Trzeba powiedzieć sobie „jestem”.

– jestem silna

– jestem wytrwałą

– jestem szczupła

Mogę! Potrafię! Udaje mi się (teraz)! Wierzę w siebie (teraz!).

Co na to rozum?

„Stań na wagę, zaraz Ci to zamawianie rzeczywistości przejdzie. Popatrz na kpiącą minę tej chudej Maryśki…”

Oczywiście nie zwariowałam, wiem jak wyglądam. W mojej podświadomości buduję jednak obraz siebie takiej jaką chce być i jaką jestem. Rzeczywistość jest lustrem naszej podświadomości, działa jednak z pewnym opóźnieniem. I najpierw naszą rolą jest stworzyć silny obraz w podświadomości, który zmaterializuje się następnie w rzeczywistości. Oczywiście nasze działanie jest tu również ogromnie ważne. Nie liczmy na to, że wszystko wydarzy się podczas leżenia na kanapie i wcinania ciastek….

Jak już stworzę w głowie nowy obraz siebie, to usunę poprzedni, z którego nie byłam zadowolona, a mój umysł będzie korzystał z tego nowego obrazu.

Wyobraź sobie czy osoba szczupła boi się przejść obok cukierni lub stanąć przed lustrem? Czy ma z powodu wyglądu niższą samoocenę? Nie!

Czy łatwiej jest jej żyć? Pewnie że tak!

Przemyśl to sobie. A podczas następnych spotkań pomyślimy jak pomóc naszej głowie w pracy nad ciałem. Nie obejdzie się bez zmiany nawyków żywieniowych (głowa!) i stylu życia (na dużo bardziej aktywny i ruchliwy!).

Dieta, a raczej styl odżywiania, dobra suplementacja, ruch dobrany do naszych możliwości i preferencji – to PODSTAWY prowadzące do zmiany sylwetki, naszego samopoczucia i jakości życia!

Rób to jednak z radością, zaopiekuj się sobą (tak dobrze, jak często opiekujesz się innymi…). Rób to z przekonaniem, że potrafisz, choć czasem nie wszystko wychodzi od razu. Rób, bo chcesz i możesz. Na szczęście Twoje myśli należą do Ciebie i nikt nie może zabronić Ci myśleć tak jak chcesz!

Uwierz w siebie! Na pewno dasz radę!